Fanstastyczny Moby na okładce równie fantastycznego albumu ,,18"
Podobaj
się… sobie czy innym?
Sprawa wyglądu
ma się tak – od pewnego czasu mówi się, że to ,,ja” mam się dobrze czuć ze
sobą. Że to bardziej zdrowe niż wieczne dopasowywanie się do tego, ,,co ktoś
może pomyśleć”. Przede wszystkim ,,ja, ja, ja”. Ale co, jeśli opinia innych ma
też – czasem – słuszność? Słuszność w ich myślach, bo osoba która jest oceniona
postrzega to najczęściej jako niesprawiedliwe osądy. Są też tacy, którzy
potrafią dostrzec oprócz surowych ocen trochę rozsądnej krytyki. Przykład – osoba przy kości, dobra, powiedzmy
to – spaślak. I ktoś z rodziny – nazwę go B. - mówi jej, że skoro ma trochę
tłuszczu to powinna się z tym aż tak nie obnosić i nosić workowate ciuchy.
Jednak nie jest to komfortowe dla tej osoby, nazwijmy ją Iksińska. Ona woli
ubrania podkreślające figurę. Tłumaczy to dodatkowo tym, że inni – oprócz B. – uważają,
że nawet mając kilka czy kilkanaście kilogramów więcej można nosić
podkreślające figurę ciuchy. Dlatego też uwagi o noszeniu bardziej luźnych
ciuchów do niej nie trafiają i budzą niechęć. Kwestia tego jak ma wyglądać –
uzależniona przecież od jej figury, kilogramów i też świadomości własnego ciała
– toczy się w mózgu.
Co
zaobserwowałam – od razu widać kto jak się czuje w danym ubraniu. Najlepiej
kiedy ciuch pasuje i do osobowości, i – względnie – do typu figury. Tę drugą
zależność dobrze widać, gdy ktoś ma np. niedopasowany garnitur czy sukienkę,
która źle leży. Tak bardzo chcą myśleć, że wygląd zewnętrzny się nie liczy, że
wykreślają z głowy coś, co zawsze było, jest i będzie gdy chodzi o zewnętrzne postrzeganie
człowieka: ludzie będą oceniać się nawzajem, patrząc na siebie. To nie jest
żadne odkrycie, lecz bardzo często – z różnych powodów, np. lenistwa - spycha
się je w głowie na bok. Dlatego nie ekscytuje mnie postawa ,,mam gdzieś jak
wyglądam, wygląd się nie liczy, ci, którzy się tym przejmują to idioci”. Okropność.
Inne, skrajne podejście - przypadki świetnych udawaczy, traktujących swoją
warstwę zewnętrzną jak podstawę swojego odbioru w oczach innych. Zawsze
wyglądają jak z spod igły a w ich świecie nigdy nie pojawiają się np. dziurawe
skarpetki.
A jak to jest z
tym człowiekiem przy kości, który ma nosić worki, obściślaki czy jeszcze inne
ubrania (mdłe określenie ,,ciuchy podkreślające figurę” brzmi jak z poradnika o
ubieraniu się na każdą okazję)? To, co na jednostce, lepiej ,,wygląda” może
ogromnie jej przeszkadzać. Więc może po prostu niech każdy nosi to, co chce.
Źródło zdjęcia: http://eil.com/images/main/Moby%2B-%2B18%2BEighteen%2B-%2BCD%2BALBUM-212932.jpg